strona główna

"Tworzymy muzykę dla mas
...dźwięku."
- rzekł niegdyś
Bogdan KOMENDA



KLANDESTEIN jest grupą-projektem nie związanym z jakakolwiek konkretną estetyką. Były momenty, kiedy muzyka KLANDESTEIN była grana za pomocą niemal “oazowego” zestawu instrumentalnego (flet prosty, gitara akustyczna, mini-perkusja), a także kiedy była całkowicie odhumanizowana, wykonywana w 100% przez maszyny grające. Podstawowa idea – granie modułówmoże być realizowana w dowolny sposób, za pomocą dowolnie wybranego instrumentarium. Takie jest założenie, jednak wprowadzenie go w życie wiąże się nieuchronnie z pewnego rodzaju przynależnością bądź powinowactwem stylowym. Ogólnie rzecz biorąc estetyka KLANDESTEIN jest związana z wszelkimi rodzajami muzyki psychodeliczno-transowej, jakie istnieją na świecie, z każdym gatunkiem który na pierwszym miejscu stawia przeżywanie czasu w muzyce i muzyki poprzez czas. Należy tu więc wymienić przede wszystkim rozmaite formy muzyki prawdziwie pierwotnej – tworzonej na całym świecie od zarania dziejów, zwykle w oparciu o pewne magiczne i mitologiczne zasady. Także muzyka tzw. wschodnia – zwłaszcza indyjska, ale także arabska, japońska i chińska – mogą “świecić” znakomitym przykładem jak chodzi o umiejętne połączenie estetycznego i duchowego znaczenia muzyki. Podobne religijne napięcie pomiędzy Pięknem i Prawdą znaleźć można w muzyce europejskiego Średniowiecza, Renesansu i Baroku (w muzyce barokowej można nawet mówić o swego rodzaju transowości – choć termin ten raczej nie przyjął się w odniesieniu do muzyki europejskiego kręgu kulturowego). Transowość jako kategoria sprawcza pojawia się w Europie dopiero za sprawą Ameryki – przychodzi ze strony jazzu (za szczyt możliwości muzyki jazzowej w tej dziedzinie należy uznać niewatpliwie free jazz lat 60-tych, inspirowany w znacznej mierze religijną myślą Wschodu – J.Coltrane, A.Ayler, Ph.Sanders, Sun Ra). Poza tym jazz jest muzykę w znacznej mierze improwizowaną, co niewątpliwie zbliża moją myśl do jego zasad (należy tu wspomnieć o bardzo ważnej dla mnie gałęzi - jazzie modalnym przełomu lat 50-tych I 60-tych – m.in. M.Davis), jednak jazz w wydaniu uproszczonym i ugrzecznionym – i to zarówno typowy jazz “dansingowy”, jak acid jazz, jazz spod znaku Knitting Factory (albo yass w Polsce), są mi zasadniczo obce przez swoją błahość, brak patosu, brak wewnętrznego napięcia – a także niewątpliwe zamiłowanie do niepoważności, by nie rzec głupawości zachowań tak medialnych jak scenicznych. Waga, jaką przykładam do liczb, skomplikowanych tabel, wykresów, teorii chaosu, zastosowania procedur losowych prawie na każdym etapie tworzenia itp. itd., niewątpliwie zbliża moją myśl do muzyki wywodzącej się zasadniczo z kręgów akademickich, ale przekraczającej ograniczenia akademii w kierunku nieograniczonej swobody myśli I wypowiedzi (należy tu przywołać przede wszystkim J.Cage’a, K.Stockhausena, T.Rileya. G.Scelsiego, S.Reicha, La Monte Younga, nurt minimal (pattern) music w całości). Z kolei ze strony szeroko pojętej muzyki rockowej inspirujące dla mnie były niewątpliwie dokonania bezpośrednio wywodzących się z nurtu minimal twórców niemieckiej czysto elektronicznej Kosmische Musik (zwłaszcza Klausa Schulze, a także Ash Ra Tempel, Popol Vuh, wczesnego Tangerine Dream, H.J. Roedeliusa i innych). Z muzyki wywodzącej się z pnia “kontrkultury” w okresach późniejszych niewątpliwie istotnym dla mnie doświadczeniem było zetknięcie się z tak szybko niestety zupełnie skomercjalizowaną i pogrążoną w narkotykowym rozkładzie estetyką techno, skoligaconym z nią ambientem, a wreszcie czerpiącym soki z mitycznego podglebia różnych kultur (także z różnego rodzaju pseudo “czarnej” magii) darkambientem.

strona główna