strona główna

KATALOG "INNE GŁOSY" ZAWIERA ARTYKUŁY PRASOWE LUB TEŻ ZAMIESZCZONE NA STRONACH WWW  DOTYCZĄCE DZIAŁALNOŚCI KLANDESTEIN - W JĘZYKU POLSKIM LUB ANGIELSKIM. MATERIAŁY POCHODZĄCE Z KORESPONDENCJI PRYWATNEJ - TRADYCYJNEJ LUB E-MAILOWEJ ZNALEŹĆ MOŻNA W KATALOGU "LISTY".



Talk about flow: DU's first-ever recording from Poland literally has a river running through it. Twinkling bells and deep, dark, droning synths float downstream on cold, gurgling waters while elfin-voiced Marzena Boron coos and chants. In Polish. One track flows into the next, subtle shifts in emphasis occur, but the key, mood and instrumenation hardly vary. A highly conceptual combo, Klandestein's music (it sez here) "is based on seven-note phrases, so-called 'modules.' The source of these modules is a system in which every day is expressed by a single note... a live performance is a celebration of the energy contained within the constellation of sounds, which form the module." There's more to it, but you get the idea. Founded by keyboardist/programmer Piotr Grzesik, Klandestein has been celebrating that energy since 1993, strictly holding to its "unchanging principles." One gets the impression that the group's early recordings probably sound exactly like this, as if each recording was merely a snapshot of an eternal variation on a theme. Weird and beautiful, Klandestein's music is well-suited to horror-movie soundtracks — a fact the band acknowledges by variously dubbing its sound "zombient" and "traumbient." If you're into dark music, by all means check this out. Just make sure you go to the bathroom first.

Jim Santo
Demo Universe
LISTOPAD 2006

 

 

"I'm not sure if the 'home session' I'm about to talk about now is an official item in KLANDESTEIN's catalogue and thus offered for sale. As far as I know, their working on combinations of analogue synthesizer modules is a continuous process and sessions like that aren't anything extraordinary. You won't be much wrong then assuming “Celina” to be some sort of a draft for testing new aspects of creating music rather than an accomplished work. It isn’t hermetic enough to be inaccessible for a layman and is just a pleasant listen. Obviously, it fails to live up to the band’s best effort so far, "Planet Tiger", but retains the same hallucinatory and psychedelic feel evoked by Yamaha synthesisers. I must admit up to now never have I been impressed by anybody only using a synth only; I found their stuff sham, pompous and excruciatingly boring. Maybe you need years to become able, as KLANDESTEIN have, to realise your visions free from apprehensions of being criticised for employing a cheap trick of exploring the instrument. "Celina" has four tracks of sluggishly flowing chords, whose repetitiveness is underscored by the obsessive female singing Japanese haiku, and there are moments when all of that degenerates into a psychedelic pill that's tough to swallow. There are also vast stretches of relaxing music with the babble of flowing water in the background and mellow bass guitar parts. As I've already said, it’s a good listen, the composition seem to be genuine compositions and can be unreservedly recommended to those who thought high of " Planet Tiger"."

KSZYSZTOF SADZA
ELD RICH PALMER ZINE
LIPIEC 2002




"Melanhole" is a collection of solo recordings by KLANDESTEIN's leader Piotr Grzesik, divided into volume one and volume two, and put onto two CD-Rs. A lot of time like that was filled with the sound of an analogue Yamaha synth, subjected to treatment with sound processors, and might be full with shoals and tediousness. You need to have guts to publish a two-hour-plus-long material and offer it to a contemporary, increasingly impatient, listener. Piotr has done well, however, but you are advised not to try to listen to the whole thing at one go, as an attempt to "swallow" such a dose of relatively unvaried music will bring more harm than good. In reasonable doses Piotr's efforts are very absorbing, he, unhurriedly but consistently, unfolds the range of his and the instrument's creative powers. He also reveals his erudition in the history of music. You can come across references to organ music, renaissance music, Brian Eno, John Cale, New Age music, electronica (Tangerine Dream) and intensive repetitions a la Steve Reich. Those are accompanied by emotional projections of pensiveness, nostalgia, repose (volume one) and more dramatic and unsetting themes (volume two). The recordings were made over 1999-2000 and are worthwhile at least considering the subsequent works by Piotr in KLANDESTEIN. The experience acquired then hasn't been squandered later.

KSZYSZTOF SADZA
ELD RICH PALMER ZINE
LIPIEC 2002

 


"This is a CD that I have been listening to for a couple of months, and still I cannot catch its phenomenal character. The concept behind "Planet Tiger" is founded on a pamphlet of Johannes von Grieschke, the 17th century esoteric, astrologer and astronomer who claimed that there are not eight, but nine planets in our solar system. The ninth he called Planet Tiger and attributed to its influence most of the epidemics, wars and other disaster that harassed the mankind. The remaining issues about the contents are not so obvious... Cracow's KLANDESTEIN have worked out an unchangeable system they based their music on since the very beginning in 1993 (no matter if it was an acoustic, electronic or electro-acoustic -the current one - period). I cannot undertake a task to explain how it does work because I am sure, I would miss something important. It is said enough that the formula of KLANDESTEIN's music is very hard to pigeonhole, which is most exciting about their the 3rd album. The group transgresses many set phrases on a composition, and musical styles as such. They create broad streams of sounds that intertwine with each other, which have resulted in liquid and amorphous forms of music. The tracks do not seem to have beginnings and ends, mood twists or any climax and in that sense they cross the line between a planned composition and improvisation. This is a very emotion-soaked music, unconscious and psychedelic. A female singer, whose beautiful voice fits perfectly in the unique formula of the group's music acts as fuel to fire. For their own needs, KLANDESTEIN labelled it as "zombient", which rather speaks little to me, however one can find in there ambient, as well as minimal electronic and illustrated music being actually none of them. Of course, it is hard to find any points of reference to them, but if I could, it would be Miroslaw Rajkowski and Księżyc (on acids!) performing live. Recommended!"

KSZYSZTOF SADZA
ELD RICH PALMER ZINE
WRZESIEŃ 2002




Trzy recenzje słuchaczy z koncertu KLANDESTEIN podczas Festiwalu "AMBIENT 2002" (Gorlice 15.08.2002), zamieszczone w październikowym numerze - 10/2002 (73) - magazynu "ESTRADA i STUDIO".

1) "Trio wykonujące muzykę zbliżoną do medytacyjnej. Śpiew japońskich tekstów przez Marzenę Boroń grającą też na instrumentach klawiszowych. Do tego gitarzysta - "wydobywający dźwięki" - oraz drugi "klawiszowiec", Piotr Grzesik."
Tangerinus


2) "Niełatwa muzyka wymagająca skupienia, która wytworzyła specyficzny klimat. Tajemniczo brzmiący głos Marzeny Boroń w wykonywanych wokalizach i śpiewach wierszy, "plumkanie" Piotra oraz dziwne dźwięki gitary basowej, generowane przez Patryka stworzyły zjawisko o niesamowitej dawce mistycyzmu."

Mat


3) "
REWELACJA!!! Kto nie słyszał bardzo dużo stracił."

Turecky



"Ależ to jest mocne! Potężna ściana dźwięku jak taran napiera z głośników i nie ma siły, która się jej oprze. Ktokolwiek znajdzie się w polu jej działania umyka albo zostaje zmieciony, lub odmieniony. Wiem to z reakcji moich domowników. Na ogół uciekają, bo przeczuwają, że odmiana będzie zbyt gwałtowna i bolesna - a przecież kto chce być unicestwiony przez muzykę? Tymczasem Klandestein zgotował nam taki właśnie prawdziwy chrzest, po którym nie tylko wszystko jest inne niż było - to oczywiste - ale przede wszystkim jest inne od naszych wcześniejszych wyobrażeń o Wszechrzeczy i oczekiwań od niej. Filozofia? Tak, ale spróbujcie posłuchać tej płyty bez intelektualnego i duchowego treningu... Czy ktoś z was czuje się na siłach spędzić ponad siedemdziesiąt minut w sanktuarium śmierci? Zewsząd spozierają puste oczodoły czaszek, spocone czoło adepta wachlują woalki pajęczyn spowitych kurzem, powietrze unosi atmosferę trupiej stęchlizny. Co? Za mocno? Przecież to jest druga strona istnienia - ta, przed którą tak chętnie umykamy na dyskoteki, do kina sensacji czy w spotkania towarzyskie z przyjaciółmi podobno żyjącymi pełnią życia. Klandestein obnaża małość naszego przywiązania do nawyków kulturowych i uznanych dogmatów. Wiele o tym, co nas czeka na Planecie Tygrys, mówią tytuły świadczące o literackich korzeniach arcykapłana formacji; jest nim Piotr Grzesik - krakowski pisarz, wizjoner i muzyk. W jego ponurej, niemal jednobarwnej (Ewangelia też nie skrzy się kolorami...) opowieści o... nas towarzyszy mu Marzena Boroń - wokalistka, aktorka i poetka; czasem śpiewa jak anioł, ale bywa wiedźmowata, nawet śmiertelnie szydercza. Oboje współtworzą powolny minimal nasycony z różną siłą pulsującym industrialem - co tak daje popalić... ale później tym, którzy przeżyją, uświadamia, że... życie jest piękne... Wystarczy odwiedzić "Planet Tiger" - drugą stronę istnienia - i zaakceptować ją."


ARTUR LASOŃ
"ESTRADA I STUDIO" - CZERWIEC 2002

 

"Grupa ta działa od 1993r. i jako jeden ze swych atutów wymienia nieustanne rotacje składu. Zaskakujące? Muzyka jest jeszcze bardziej zaskakująca.... Jest w niej bowiem coś tak niesamowitego, że choć miejscami wywołuje gęsią skórkę, to jednak niebezpiecznie wciąga i długo nie pozwala zapomnieć o swym istnieniu."

MAŁGORZATA ANTOSIK "PRZEWODNIK PO POLSKIM PODZIEMIU" ŁÓDZ 2001

 

"To nie z powodu ciekawego pomysłu na stworzenie muzycznej struktury informacje o KLANDESTEIN są w Informatorze. Bo przecież nie ważne jest "w jaki sposób" (chociaż dobrze jest wiedzieć), a ważne jest "co mamy". Słyszę Tę muzykę jako indywidualne opowiadanie poprzez przestrzeń, płaszczyznę, linię, punkt, zawieszony dźwięk, powolny ruch i niepokojącą pulsację. Muzyka nieco tajemna, nieco baśniowa, a mimo to realistyczna. Hipnotyzująca myślenie i odczuwanie ale nie zabierająca wolności. Skupiona na każdym dźwięku, konsekwentna i świadoma własnej kreacji. Charyzmatyczny głos wokalistki naturalnie wpasowuje się w elektroniczne pejzaże dodając im magii i rytualnego wymiaru. Ascetyczna i powściągliwa a przy tym namiętna i nagła. Zanim usłyszałem "Planet Tiger" zapoznałem się z płytą Piotra Grzesika "Feary Tales", a po "Planet Tiger" z "Melanhole". Budowanie muzyki jest oparte na tej samej zasadzie co w KLANDESTEIN. Obydwie płyty przynoszą nam muzykę elektroniczną mniej jednak wyrazistą i charyzmatyczną niż KLANDESTEIN. Tytuły płyt określają barwę, wydźwięk i klimat."

HENRYK PALCZEWSKI
"INFORMATOR ARS-2"
  wrzesień 2001, nr 31

 


"Medytacyjny ambient na przestrzenną elektronikę i głosy. Wielowarstwowe nakładanie się na siebie poszczególnych modułów dźwiękowych przywodzi na myśl niektóre z dzieł Somei Satoh. "


Jarosław Szeliga
KATALOG MAIL-ORDERU "NEFRYT"




"Nowe odkrycie z polskiej sceny ambientowo - undergroundowej: grupa KLANDESTEIN z Krakowa, łączy elegijne dźwięki z syntezatorów analogowych z wprost niebiańskim, kobiecym śpiewem - przy czym wykorzystana tu została pewna oryginalna idea tonalna. Sami określają swoją muzykę mianem "ZOMBIENT", jest to medytacyjny, hipnotyzujący, nastrojowy, dziwny - czasem nieco mroczny ambient, sytuujący się gdzieś pomiędzy nadprzyrodzoną, groźną atmosferą a ciepłem i transowością."


Stefan Knappe "BarakaH"
katalog mailorderu "DRONE RECORDS"
listopad 2001

 


"Jeżeli chodzi o muzykę... Przepiękne - żeby obrać wersję oszczędną a jednocześnie w pełni wyrażającą stany towarzyszące odsłuchom tej płyty. Ciekawe jest podejście do twórczości. Ułożone, programowe - "muzyka KLANDESTEIN jest oparta na siedmiodźwiękowych frazach, tak zwanych "modułach". Żródłem modułów jest system, w którym każdy dzień mojego życia zostaje wyrażony przez jeden dźwięk- jest to zarazem metoda tworzenia muzyki jak i sposób dokumentacji czasu. Moduł jest to siedem kolejnych dźwięków, przypadających na dany tydzień..." (Piotr Grzesik). Jak można zatem określić muzykę KLANDESTEIN? Ezoteryczny, mistyczny, rytualny, mantryczny twór. To cudowne, wprawiające w trans dźwiękowe onomatopeje. Bliskie estetyce ambientu, nie tak rozlewające się jednak. Bardziej muzyczne, transowe, powoli wprowadzające w stan najwyższego czuwania. Dla przykładu, w utworze "Trauman" wykorzystano tekst w języku japońskim autorstwa poetki Onono Komachi. Taka jest też ta muzyka... dalekowschodnia, oszczędna, kojarzona z orientem, medytacyjna. Głos ustawiony raczej jako tła, jako kolejny instrument... przepiękny głos... niczym z odległych krain, baśniowych krain. Elektroakustyka nastawiona bardziej na ten pierwszy człon. Bardzo dobra płyta do odpłynięcia w odmęty. Im częściej po nią sięgam, tym więcej zaczynam widzieć w tych przestrzeniach."

Artur Mieczkowski "ANXIOUS" 
DZIAŁ RECENZJI NA WWW.TERRA.PL
PAŹDZIERNIK 2001

 

 

"ZWIERZĘCE INSTYNKTY"

"Wydaje się, że to jakieś nieznane solowe dokonanie Williama Orbita. Syntezatorowe brzmienie instrumentów smyczkowych, nieco neurotyczne i trochę przez to niepokojące. Po chwili słuchania jednak okazuje się, że Orbit to na pewno nie jest. Dochodzą bowiem nowe dźwięki: brzmienie coś na kształt świerszcza i zaraz potem motyli głos – dźwięk – głos wokalistki. Tak zaczyna się płyta zespołu Klandestein "Planet Tiger".

 Nazwa grupy odnosi się do działalności nielegalnej, przestępczej, ale też i podziemnej. Grupa powstała w 1993 roku i wywodzi się z krakowskiego środowiska muzyki niezależnej. Wokalistką i instrumentalistką Klandestein jest Marzena Boroń – na co dzień prowadzi zajęcia z terapii  w Domu Pomocy Społecznej, gdzie stworzyła odnoszącą liczne sukcesy grupę teatralną. W rozmowie wyciszona i delikatna – na scenie przeobraża się w wulkan energii muzyczno-witalnej: pokrzykuje, zawodzi, wyśpiewuje japońskie sylaby, czasami też po prostu cicho nuci niezauważalnie wtapiając się w tło.

Mózgiem całego przedsięwzięcia jest Piotr Grzesik – pisarz i eseista z polotem filozoficznym. On też tłumaczy koncepcje całości: - Od 30 maja 1992 roku moje życie jest zapisywane w postaci następujących po sobie dźwięków. Utwory, które powstają w wyniku tych zapisów to "ogniwa" - Dlatego że łączą się one ze sobą i zazębiają podobnie jak ogniwa łańcucha – tłumaczy artysta. Ogniwa z kolei przeobrażają się w "moduły", które są złożone z siedmiu dźwięków przypadających na kolejne dni tygodnia - muzyka Klandestein jest oparta na tych właśnie  siedmiodźwiękowych frazach – wykonywanie modułów jest zarazem metodą tworzenia muzyki, jak i sposobem dokumentacji czasu. W ten oto sposób muzyka splata się z życiem.

Na płycie "Planet Tiger" znajduje się 9 utworów, długich, przeważnie 8-minutowych. Tytuły mówią same za siebie: "Thrill O’Beat", "Sabbath Mater" czy "Trauman". Dźwięki pochodzą z syntezatorów, są sprawnie zszyte w jeden muzyczny materiał, w którym wyraźnie słychać inspiracje z innych kultur: arabskiej, bałkańskiej czy żydowskiej. Rozlewność melodii nasuwa skojarzenia z muzyką relaksacyjną i zbliża gatunkowo Klandestein do stylu new age i ambient – obecność elementów dysonansowych oraz fascynacja nastrojem filmu grozy skłania mnie na razie do przyjęcia gatunkowej nazwy zombient.

O rozciągłości, energetyczności i totalności brzmienia Klandestein najlepiej jednak przekonać się można doświadczając samemu. Już we czwartek 22 listopada w krakowskim Klubie pod Jaszczurami w ramach festiwalu literackiego "Tekstylia"  będzie można zobaczyć występ grupy na żywo. Początek koncertu o 21. Nagrań Klandestein można też posłuchać na stronie na stronie www.ha.art.pl/klandestein."

MARCIN WILK
"DZIENNIK POLSKI"
LISTOPAD 2001

strona główna