strona główna album Przemyśl inne albumy

 

PRZEMYŚLENIA czyli PATRIOTYZM ROZBUDZONY


Hmmm - czy ma sens wpychanie kija w szprychy? Czy z punktu widzenia koła ma sens istnienie kija? Czy kij zawsze ma tylko dwa końce? Tych kilka tylko z pozoru głupkowatych pytań umieścić trzeba w preambule opisu naszej wyprawy do Przemyśla. Jest Przemyśl miastem, które leży na pograniczu - z jednej strony tej granicy jest Polska, z drugiej zaś Ukraina. W obecnym momencie historycznym obydwa te państwa przygotowują się do wspólnej organizacji dużej imprezy sportowej, która ma jakoby przynieść im wielkie korzyści oraz międzynarodowe poważanie. Obydwa kraje stoją jednakże wobec  istotnych problemów, takich jak: brak stadionów, brak dróg dojazdowych do nich, brak hoteli oraz łóżek w tychże nieistniejących hotelach. Nie wróży to nic dobrego, ale... kto wie? Jakiś czas temu jeszcze wydawało się niemożliwe, aby Polacy i Ukraińcy cokolwiek robili razem. Nienawiść pomiędzy tymi narodami jest szczera i głęboko ugruntowana. W zasadzie, to wszyscy ludzie nie lubią wszystkich ludzi. A już na pewno wszyscy ludzie nie lubią swoich sąsiadów (wszystkich sąsiadów). A już z absolutną pewnością Polacy nie lubią żadnego ze swoich sąsiadów. Z różnych powodów - Niemcy przez tysiąc lat zagrażali im zbrojnie, przez tysiąc lat dławili ich swoją - jakby nie było - wyższą (pod technicznym przynajmniej względem) kulturą. Rosjanie podobnie - tyle, że krócej, niemniej ich presja była dla Polaków szczególnie przykra, gdyż z niezrozumiałym uporem zawsze uważali kulturę, która wydała choćby tylko Dostojewskiego, Tołstoja i Czechowa - nie wspominając nawet mniejszych nazwisk - za niższą od własnej. Czechów nie lubią dlatego, że ci są komiczni i niepoważni, a Polacy wiadomo - nie rzucim ziemi, za ból za krew, za lata łez orzeł skrzydła wzniósł! Słowaków od Czechów w zasadzie nie odróżniają, i dziwią się wielce w jakiż to sposób udaje się samym Słowakom od Czechów się odróżnić. A jeśli już raczą odróżnić to z pewną protekcjonalną wyższością. (A swoją drogą, to przyszło mi do głowy, że zupełnie nie wiem jak Polacy traktowali swoich dawnych sąsiadów - np. przed wojną Polska graniczyła z Rumunią - jaki był stosunek Polaków do Rumunów? jak byli oni spostrzegani? bo dziś Rumunów albo w ogóle się nie dostrzega, albo widzi się ich przez pryzmat pochodzących z terenu Rumunii Cyganów-Romów, pojawiających się jeszcze sporadycznie w naszych miastach.) Białorusini? - a co to w ogóle jest Białorusin? Takiego nie ma - nie istnieje - jeszcze nie istnieje. Jest jeden Białorusin - nazywa się Łukaszenko albo jakoś podobnie. Poza nim nie słyszeliśmy o żadnym. Walczy z nim nasza polska gwiazda - Monika Borys albo jakoś tak. Białorusin to jest byt w ogóle wirtualny. Ale Ukrainiec - Ukrainiec to jest problem rzeczywisty, bo Ukrainiec jest całkiem sobie realny. Jak najbardziej realny. Do dziś spotkać można ludzi, których krewni zostali pomordowani na Wołyniu. I ten wołyński temat będzie się tu przewijał niemal na każdej stronie, niemal każdego z naszych "dni". Bo będąc tak blisko nie sposób się o niego nie otrzeć. Będzie też coś i o Lwowie - będzie nawet cały - bardzo obszerny - rozdział poświecony temu legendarnemu dla Polaków miastu, choć... w tonie tylko od pewnego momentu i do pewnego stopnia elegijnym. No to co? - ruszajmy...


DZIEŃ PIERWSZY